Rozdział I Padawan

Rozdział pierwszy


Padawan


Lata mijały a Kardo zagłębiał tajniki korzystania  z mocy i walki mieczem świetlnym. Opanował zdolność walki mieczem w formie trzeciej. Cały czas pozostając pod bacznym okiem szkolących go mistrzów  codziennie ciężko pracował zagłębiając wiedze z zakresów sztuk Jedi.

Był obserwowany nie tylko przez kadrę szkoleniową a również przez przechodzących mistrzów i rycerzy Jedi szukających sobie padawana. Zainteresowanie jego osobom przejawiali tacy mistrzowie jak Qui-Gon Jinn, który ostatecznie wziął sobie na padawana nieco starszego Obi Wana Kenobiego. Czas mijał a młody Kardo nie maił mistrza. Było tak aż do osiągnięcia przez niego wieku lat jedenastu. Wtedy to jego osobą zainteresował się Twi’lekański Jedi Zirlo Stern. Będący świeżo upieczonym rycerzem. Niebiesko skóry Zirlo był pod wrażeniem widząc Kardo ćwiczącego techniki walki mieczem. Młody Nautilańczyk zaimponował swojemu przyszłemu mistrzowi podczas treningu z droidami ćwiczebnymi gromiąc pięcioro z nich w czasie krótszym niż dwie minuty i wykazując się przy tym niespotykaną finezją.  Zobaczywszy ten pokaz umiejętności Zirlo niezwłocznie udał się do mistrza Yody z prośbą o przyznanie mu Karda na padawana.



Kardo przebywał w stołówce gdy odnaleźli go Zirlo i Yoda.

- Witaj młody. Byś poznał kogoś bardzo bym chciał. – powiedział Yoda podchodząc opierając się na lasce do stołu – Rycerza Jedi Zirla Stern przedstawiam Ci. – Yoda wskazał ręką rycerza. Zirlo wysunął się na przód i zmierzył młodzika wzrokiem. Na jego twarzy rysowała się mieszanina powagi i radości.

-Witaj młody Kardo. Nazywam się Zirlo Stern i jestem Twoim nowym mistrzem – Rycerz obdarował nowego padawana uśmiechem – Od dziś będę nadzorował Twój dalszy trening Jedi. Nauczę Cię wszystkiego co umiem i będziesz ze mną podróżował po galaktyce.

Kardo słuchał uważnie spoglądając na rosłą postać nowego mistrza uśmiechał się serdecznie. Na jego twarzy malowała się ulga.

- To dla mnie zaszczyt mistrzu – Odpowiedział wyciągając rękę – będę Cię bacznie obserwował ucząc się pilnie i zdobywając doświadczenie. – Skierował się do Yody i pochylił głowę – Mistrzu Yoda dziękuję za nauczenie mnie wszystkiego co umiem. Obiecuję, że będę rozwijał nabyte w świątyni umiejętności dążąc do perfekcji.

- Dziękować nie musisz młody Kardo. Szkolenie Jedi dopiero teraz dla Ciebie rozpocznie się – odparł Yoda po czym odwrócił się i odszedł swoim powolnym tempem pozostawiając padawana sam na sam ze swoim nowym mistrzem.

- Co teraz mistrzu? – Zapytał Kardo wykazując duże zainteresowanie osobą Zirla i cały czas bacznie mu się przyglądając.

- Teraz mój młody uczniu udamy się na niższe poziomy miasta w poszukiwaniu pewnego handlarza – Zirlo odwrócił się i zaczął odchodzić – Ja idę do archiwum porozmawiać z mistrzem Tera Sinube o naszym celu. Warto wiedzieć jak najwięcej o kimś kogo się szuka. Weź to – Podał mu mały notatnik elektroniczny. – i idź do kwatermistrza, który wyda ci sprzęt.

- Dobrze mistrzu  – Kardo ukłonił się i odszedł w kierunku magazynów. Był zadowolony i beztroski.

*

- No, no ,no młody Kardo padawanem. –powiedział dumnym głosem świątynny kwatermistrz - Nareszcie Ci się udało, już myślałem, że nigdy nie przyjdziesz po odbiór sprzętu i nasze spotkania będą miały tylko naturę towarzyską tak jak to bywało dotychczas.  A tutaj proszę nie dość, że padawan to jeszcze twoim mistrzem jest nie byle kto.

- Co masz na myśli? – Kardo nie krył zdziwienia w głosie.

- Przecież Twoim mistrzem będzie nie kto inny a Zirlo Stern. – Kwatermistrz wydawał się rozbawiony zdziwieniem pojawiającym się na twarzy padawana – Zirlo jest mistrzem formy czwartej. Niekwestionowanym mistrzem – zmierzył Karda z ukosa – Taki szermierz jak Ty powinien znać to nazwisko.

- Nie sądziłem, że to ten Zirlo – Zamyślony utkwił wzrok w jakimś odległym punkcie. – Wydawało mi się, że ktoś z taką reputacji będzie nieco…

-Starszy – dokończył za niego kwatermistrz – Widzisz, otóż wyczynem było nie tylko osiągnięcie mistrzostwa czwartej formy, ale również dokonanie tego jeszcze jako padawan. – Kwatermistrz przygotował już pakunek i podał go młodemu Kardo. – Pokwituj tutaj. Standardowa paczka zawiera. Komplet szat, płaszcz, miecz świetlny, racje żywnościowe, holotransmiter, comlink i maskę tlenową. – wyliczał na palcach kwatermistrz - Po powrocie zapraszam do siebie w celu uzupełnienia zapasów. Powodzenia i do zobaczenia Kardo.

- Dziękuje mistrzu – Kardo ukłonił się do – mam nadzieję, że niebawem wrócę i tym razem to ja będę opowiadał o swoich przygodach. – Jego twarz promieniała radością – Bardzo mnie wspierałeś mistrzu. Dziękuję i do zobaczenia niebawem. – Padawan z tobołkiem pod pachą odszedł w kierunku swoich kwater by przygotować się do misji.

- Do zobaczenia Kardo Leera – wyszeptał pod nosem kwatermistrz – spisz się dobrze.



*

Zaopatrzony i przygotowany Kardo udał się do głównego hangaru gdzie miał się spotkać ze swoim nowym mistrzem. Zirlo stał właśnie przy jednym z wahadłowców rozmawiając z jakimś starszym rycerzem Jedi, który był wyraźnie zadowolony z rozmowy. Starszy Jedi rzucił radosne spojrzenie młodemu padawanowi i pożegnał się z obojgiem odchodząc w kierunku świątynnych korytarzy. Zirlo lekko spoważniał gdy nieznajomy zniknął z pola widzenia.

- Kto to był mistrzu? –Zapytał Kardo – wyglądasz na strapionego.

- To był mój dawny mistrz. Dowiedział się, że wziąłem sobie padawana. Przyszedł mi pogratulować i życzyć powodzenia. –Twarz Zirlo wykrzywiła się w dziwnym grymasie. Westchnął i odwrócił się w kierunku rampy statku rzucając przez ramię – Dobrze było go znów zobaczyć. Wziął sobie na szkolenie jednego z Twoich kolegów. Chodź mój uczniu. Lecimy na niższe poziomy.

Kardo bez słowa wszedł na pokład i zajął miejsce na fotelu drugiego pilota w kokpicie statku. Po kilku chwilach gdy opuścili już świątynię i zmierzali w kierunku tunelu prowadzącego na niższe poziomy, Zirlo uruchomił holotransmiter i przystąpił do zapowiedzi misji.

- Jak zapewne wiesz na Coruscant kwitnie przestępczość zorganizowana. Pojawia się coraz więcej organizacji czy też gangów zajmujących się handlem bronią i nielegalnymi używkami. Jedną z takich organizacji jest Szpon Rancora – Nad deską rozdzielczą pojawił się hologram przedstawiający mocno zawinięty pazur. – Szefem tej organizacji jest niejaki Tu’ Pak Mordigo. – hologram zmienił się po chwili i już przedstawiał postać wysokiego Koreliańskiego mężczyzny o bardzo masywnej budowie ciała. Przez łysą głowę biegła szeroka blizna zaczynająca się pod brodą a kończąca powyżej czoła. – Tu’ Pak jest bardzo niebezpiecznym przeciwnikiem. Ostatni Jedi, który próbował go pochwycić został przez niego zabity w walce.

Dopiero teraz Kardo oderwał oczy od hologramu i wlepił wzrok w swojego mistrza.

- On zabił Jedi w walce? – W jego głosie słychać było wyraźną nutę strachu – Poradził sobie z rycerzem?

- Spokojnie Kardo – na twarzy Zirlo malował się delikatny uśmiech – Ta blizna po ostatnim spotkaniu z Jedi pokazuje nam, że nie jest niezniszczalny. – położył rękę na ramieniu ucznia – Przy okazji w razie konieczności, w którą szczerze wątpię to ja się z nim zmierzę a możesz mi wierzyć. Ze mną nie pójdzie mu tak łatwo. Ekhm. Wracając do misji. Zgodnie z ostatnimi doniesieniami Tu’ Pak przebywa w lokalu „ U Łagodnego Rancora” znajdującym się na niższych poziomach miasta. To właśnie ten lokal jest celem naszej dzisiejszej wędrówki. Aresztujemy Tu’ Paka pogrążając tym samym jego gang w wewnętrznych konfliktach o władzę co pozwoli policji na rozbicie organizacji i powstrzyma samego szefa prze jej odbudowaniem. Reasumując. Musimy aresztować Tu’ Paka Mordigo i zabrać go do świątyni gdzie zostanie przesłuchany i dowiemy się kto jest jego głównym dostawcą.

Słowa Zirlo były tak spokojne i beztroskie, że sprawiały iż misja wydawała się równie łatwa co sprzątanie stołówki. Kardo był pod wrażeniem pewności siebie mistrza uznał, że trudna jak się do tej pory wydawało misja będzie banalna dopóki Zirlo będzie przy nim.

Właśnie wylatywali z tunelu a Kardo po raz pierwszy zobaczył niższe poziomy Coruscant. Ten widok miał raz na zawsze odmienić jego opinię o planecie. Wyziewy pary tworzyły mgłę, z której raz za razem wyłaniały się sterty śmieci i nieprzytomni od używek mieszkańcy. Wszyscy mrużyli oczy i wskazywali na ich statek wyraźnie zainteresowani tym co może sprowadzać wysłanników senatu w miejsce takie jak to. Ulice były brudne i śmierdziały ekskrementami. Mieszkańcy niższych poziomów mimo, że byli przedstawicielami znanych ras wyglądali inaczej. Byli zgarbieni, wielu z nich miało różne części ciała zastąpione nielegalnymi implantami większość z nich nosiła broń. Gdy dochodzili do oświetlonych jasnymi neonami drzwi klubu u łagodnego rancora Zirlo wyszedł na przód przesłaniając padawana własnym ciałem. Drzwi pilnowało dwóch bramkarzy rasy Weequay, którzy zastąpili im drogę i wysunęli przed siebie ręce w geście nakazującym zatrzymanie się.

- Wstęp mają tylko członkowie klubu – powiedział ten po prawej po czym spojrzał ponad Zirlem na jego padawana – Tylko dorośli członkowie – dodał z szyderczym uśmiechem.

Zirlo wykonał powolny gest ręką przed oczami bramkarzy.

- Jesteśmy członkami klubu a Ty nie chciałeś nas zatrzymywać – powiedział spokojnie i wyraźnie – odsuniecie się teraz i zaprosicie nas do środka.

Bramkarze wyglądali jak w transie z ich twarzy zniknęły szydercze uśmieszki.

- Jesteście członkami klubu – powiedział beznamiętnie ten z prawej opuszczając rękę – Nie chcieliśmy was zatrzymywać – odsunął się na bok wskazując ręką drzwi – Zapraszamy do środka.

Drzwi rozsunęły się i z korytarza dobiegł ich dźwięk muzyki. Bramkarze nadal stali zamroczeni co wykorzystało kilku młodych ludzi wkradając się do środka niepewnym krokiem. Gdy Jedi weszli do korytarz Kardo spojrzał na mistrza z podziwem. Zirlo wyszczerzył zęby w szczerym uśmiechu  i poklepał go po plecach.

- Mam nadzieje, że patrzysz i się uczysz. – powiedział wciąż się uśmiechając – pamiętaj jednak, że takie sztuczki działają tylko na słabe umysły. Nie sądzę, że z Tu’ Pakiem pójdzie nam równie łatwo. Teraz miej się na baczności. Pełno tu osób, które nie życzą nam najlepiej. Pamiętaj trzymaj się blisko mnie. Nie chcę zginąć od postrzału w plecy. – Rozejrzał się bacznie gdy weszli do głównej Sali –Jeszcze jedno padawanie. Rozmowy zostaw mi. Po prostu obserwuj i ucz się.

- Dobrze mistrzu. – odparł wyraźnie zdezorientowany Kardo – czuję tu mnóstwo gniewu, ale też dużo rozkoszy.

- Witam na niższych poziomach – skwitował Zirlo – Chodź do baru mam ochotę na drinka. Może jeszcze nas nie rozpoznali.

Posted by Awgansky | o 07:42

0 komentarze:

Prześlij komentarz