Prolog C. D.

Płacząca matka wtulała się w ramie Larda gdy wahadłowiec Jedi unosił się nad lądowiskiem. Płakała gdy znikał z pola widzenia. Lardo wiedział, że będzie tak jeszcze długo po odlocie.
-R4 ustaw koordynaty na Coruscant.  – Arran wydał polecenie astrodroidowi –  Wracamy do domu. Ustanów również Holopołaczenie ze świątynią.
Nad niewielką platformą umieszczona w desce rozdzielczej pojawił się po chwili mały niebieski hologram przedstawiający sylwetkę mężczyzny w średnim wieku. Był słusznej postury ubrany w szaty Jedi nie miał na sobie płaszcza a jego głowa była łysa.
- Witaj Arranie – Przemówił zniekształconym głosem. – Jak przebiega Twoja misja?
- Witaj mistrzu Windu z przyjemnością donoszę, że wszyscy młodzi są już na pokładzie. Zaraz skaczemy w nadprzestrzeń i wracamy do świątyni.
- Dobrze to słyszeć. Przygotujemy wszystko na wasz powrót.
- Jest jeszcze coś mistrzu – Arran wziął głęboki oddech jakby przygotowywał się do nurkowania po czy spuścił powietrze z płuc – Ten Nautiliański chłopiec imieniem Kardo, wyczuwam w nim duży potencjał. W tym chłopcu moc jest wyjątkowo silna.
- Co masz na myśli? – Hologram mistrza Windu zafalował gdy jego brew unosiła się w pytającym geście.
- Miałem wrażenie, że bez problemu odczytał moje intencje. Aura mocy, która go otacza jest silna. Zupełnie jakby już szkolił się w posługiwaniu się nią a ma dopiero dwa lata.
 Mistrz Windu spojrzał zaciekawiony na Kel’ Dorskiego rycerza. Wyraźnie zamyślony milczał przez chwilę po czym jakby wyrwany ze snu powiedział
- Niczego nie zakładaj. Chłopiec stanie przed Radą Jedi i postaramy się odkryć co może być powodem tego nietypowego zachowania. Pamiętaj jednak, że takie sytuacje miały już miejsce i nie zawsze był to zły znak. Oczekujemy Twego powrotu. Do zobaczenia niebawem Arranie.
     Hologram mistrza Windu zniknął. Arran obrócił się do swojego astrodroida.
- R4 czy możemy już skakać w nadprzestrzeń?
Droid wydał z siebie serie pisków i zakręcił kopułą jako potwierdzenie.
- Obrze zatem. – Arran przeszedł jeszcze na tyły statku aby upewnić się, że dzieci są zabezpieczone – skaczemy w nadprzestrzeń, następny przystanek Coruscant.
  Przez przedni wizjer wdarło się jasne światło tworzące tunel nadprzestrzenny
- Pozostało tylko czekać R4. Czekać na powrót do świątyni i zasłużony odpoczynek.
*
Wyjście z nadprzestrzeni nigdy nie należało do najprzyjemniejszych uczuć. Tak samo tym razem nie oszczędziło Arrana i gdy statek wytracił już całkowicie prędkość rycerz Jedi czuł się już okropnie osłabiony.
- Coruscant nareszcie – odetchnął z ulgą powstrzymując skurcz żołądka – Ustaw koordynaty lądowania w świątyni R4. Włącz autopilota, ja zobaczę co u młodzików.
Wahadłowiec podchodził już do lądowania na powietrzni planety gdy Arran poszedł sprawdzić czy wszystko jest w porządku w wydzielonej dla dzieci części statku.
Coruscant było stolicą Republiki Galaktycznej. Planeta mieściła się nieopodal jądra galaktyki i była niemal w stu procentach zabudowana tworząc tym samym planetę miasto. To tutaj mieściła się siedziba Galaktycznego Senatu, biuro wielkiego kanclerza jak i Świątynia Jedi. Była to imponująca budowla mająca kształt piramidy pozbawionej szczytu. Z płaskiego dachu wyrastało pięć wież. Po jednej na każdym rogu budynku i najwyższa centralnie po środku. Południowo wschodnia wieża  była siedzibą najwyższej Rady Jedi i to właśnie tam Arran miał zanieść młodzika Kardo, który miał zostać obiektem dyskusji Rady. Błyskawiczna winda zawiozła ich na szczyt wieży gdzie najwięksi mistrzowie zakonu oczekiwali na spotkanie z uznanym przez Arrana za wyjątkowego chłopcem. Gdy stanęli przed Radą mistrzowie przyjrzeli się chłopcu.
- Moc faktycznie silna w tym chłopcu jest – przemówił niski zielono skóry mistrz Yoda – Zagrożenia ze strony jego nie wyczuwam wcale.
- Mistrzu Fisto to ty jako pierwszy odnalazłeś chłopca na jego rodzinnej planecie. Czy w jego rodzinie wyczuwałeś cos co mogło by w chłopcu obudzić skłonności do ciemnej strony? Czy wyczułeś tam jakieś zaburzenia mocy? – Jeden z członków rady zwrócił się z pytaniem do Nautilińskiego mistrza.
- Nie wykryłem żadnych zaburzeń mocy – Odpowiedział ze szczerym uśmiechem mistrz Fisto – Nie wyczułem też złych intencji rodziców. Dom pełen był miłości i oddania. Nie było tam czynników, które mogły by rozbudzić w chłopcu ciemną stronę. – Ponownie uśmiechnął się odsłaniając białe zęby tym razem patrząc  w kierunku chłopca – Moim zdaniem chłopiec jest po prostu ciekawski i nie uważam tego za złą cechę. Zwłaszcza w połączeniu z bystrym umysłem.
- Czy uważasz, że szkolenie go jest rozsądne – Mistrz Windu skierował pytanie bezpośrednio do Yody.
- Hmmm… Szkolony na rycerza Jedi będzie on. – Yoda oparł brodę na otwartej dłoni. – Do reszty młodzików dołączy chłopiec. Dopóki  mistrza dla siebie nie znajdzie.
- Zatem postanowione – Mistrz Windu wstał i spojrzał na Arrana –Chłopiec będzie szkolony na Jedi. Odprowadź go do kwater dla młodzików.
- Zgodnie z waszą wolą mistrzowie – Arran ukłonił się i wyszedł wraz z chłopcem z sali Rady.

Posted by Awgansky | o 11:02

0 komentarze:

Prześlij komentarz